Ta pacyficzna wyspa została odkryta przez Europejczyków w 1722 roku, w niedzielę wielkanocną. Stąd pochodzi jej dzisiejsza nazwa. Jaką wiadomość na Wyspie Wielkanocnej zostawili nam Polinezyjczycy sprzed kilkuset lat? Dr Rafał Wieczorek z Wydziału Chemii UW jest jedną z kilkunastu osób na świecie, które starają się rozwikłać tajemnicę ikonicznego pisma rongorongo.

Rapa Nui, znana też jako Wyspa Wielkanocna, zajmuje powierzchnię zbliżoną do Katowic. Znajduje się na Pacyfiku, oddalona o około 2 tys. km od najbliższej zasiedlonej wyspy na Polinezji. Odizolowana od reszty świata wyspa od lat fascynuje naukowców. Tajemnicą pozostaje odpowiedź na pytania, jak na tak odległym skrawku Ziemi osiedlili się ludzie, skąd tam przybyli, w jaki sposób wznieśli wielkie, monolityczne posągi moai oraz jak i w jakim celu wynaleźli nieodczytane do tej pory pismo.

 

Dwa fenomeny

Wyspa Wielkanocna kojarzona jest przede wszystkim z monumentalnymi rzeźbami, przez Polinezyjczyków nazywanymi moai, przedstawiającymi sylwetki ludzi o wydłużonej, prostokątnej twarzy oraz wyraźnie zaznaczonymi nosie i oczach. W zdecydowanej większości posągi zostały wykonane z miękkiego tufu wulkanicznego z krateru Rano Rakaru, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

 

Badacze zakładają, że zarówno posągi, jak i pismo rongorongo mogą być ze sobą powiązane. Jak podkreśla dr Rafał Wieczorek, który badania nad tajemniczym pismem z Polinezji prowadzi już od piętnastu lat, możliwe, że między XVII a XVIII wiekiem, oba te fenomeny były kultywowane równocześnie: – Być może na drewnianych tabliczkach ze znakami rongorongo jest zapisana informacja o posągach moai.

 

Wiadomość z przeszłości

Rongorongo to jedyny rdzenny system pisma na terenie całej Polinezji składający się z ponad 600 ikonicznych znaków (glifów), przedstawiających konkretny obiekt materialny, jak ptaki, ryby oraz inne zwierzęta i postaci antropomorficzne. Podobnie jak w przypadku innych pism ikonicznych, forma znaków nie musi mieć bezpośredniego związku ze sposobem ich odczytania – może mieć ono dowolną wartość fonetyczną.

 

Pismo używane było przez mieszkańców Wyspy Wielkanocnej do połowy XIX wieku. Na świecie zachowało się niewiele ponad dwadzieścia drewnianych tabliczek z napisami wyrytymi rongorongo, w tym tabliczka z najdłuższym znanym tekstem w tym piśmie, znajdująca się w kolekcji Muzeum Etnograficznego w Berlinie.

 

Pierwsze artefakty rongorongo zostały przypadkowo odkryte w 1869 roku przez Florentina-Étienne’a Jaussena, pierwszego biskupa Tahiti. Biskup otrzymał w prezencie ozdobny sznur nawinięty na kołowrotek, który wyspiarze wystrugali z ozdobnej tabliczki pokrytej pismem rongorongo. Zaciekawiony drewnianą tabliczką biskup poprosił o zebranie jak największej liczby obiektów z tajemniczymi znakami. Ostatecznie zgromadzono ich kilkanaście. Niestety nie udało się wtedy odczytać wyrytych tam symboli.

 

To jak daleko wstecz sięga historia pisma rongorongo jest przedmiotem sporu naukowego.

 

– Według najnowszych ustaleń Polinezyjczycy przybyli na Rapa Nui mniej więcej 800–1000 lat temu. W tym czasie nie posługiwali się pismem. Musieli je wynaleźć później, ale nie jesteśmy w stanie wskazać, czy zdarzyło się to 100 czy 500 lat po zasiedleniu wyspy – opowiada dr Rafał Wieczorek.

 

Jak tłumaczy badacz, pismo mogło zostać wynalezione pod wpływem kontaktu z Europejczykami w niedzielę wielkanocną 1722 roku. Dodatkowo pod koniec XVIII wieku na wyspę przybyły jeszcze trzy większe ekspedycje.

 

– Hiszpanie oczekiwali, że wyspiarze podpiszą akt aneksji wyspy na rzecz Królestwa Hiszpanii. Możliwe, że widok papieru i dziwnych znaków na nim spowodował chęć wynalezienia własnego pisma – wyjaśnia dr Wieczorek, dodając: – Wiemy, że rongorongo funkcjonowało bardzo dobrze do połowy XIX wieku. W tym okresie ludność Rapa Nui i kilku okolicznych wysp musiała zmierzyć się z tragediami takimi jak połów niewolników. Ekspedycje porywały ludzi zamieszkujących wyspy Pacyfiku do pracy w hacjendach czy przy wydobyciu guano w Peru.

 

Ofiarą połowu niewolników padli również Rapanuańczycy. Część z porwanych osób jednak wróciła, przynosząc ze sobą też choroby, na które lokalna ludność nie była odporna. Skutkiem tego były epidemie, jak ta w 1862 roku, która spowodowała śmierć około 90% mieszkańców wyspy, w tym wszystkich umiejących posługiwać się pismem rongorongo.

 

Z drewna na zapis cyfrowy

By rzucić nowe światło na początki pisma rongorongo, dr Rafał Wieczorek wraz z zespołem badaczy przeprowadzili datowanie radiowęglowe jednej z zachowanych drewnianych tabliczek rongorongo.

 

– Do dziś zachowały się jedynie dwadzieścia dwa obiekty drewniane pokryte znakami rongorongo. Żaden z nich nie pochodzi z wykopalisk archeologicznych i wszystkie od ponad stu należą do różnych muzeów, które niechętnie wyrażają zgodę na badanie ich zbiorów metodami mikroniszczącymi. Z tego powodu zaledwie jedna tabliczka rongorongo została dotychczas poddana datowaniu metodą węgla 14C. Jest to tabliczka pochodząca ze zbiorów Muzeum Antropologii i Etnografii im. Piotra Wielkiego w Sankt Petersburgu – opowiada badacz.

 

Dzięki wieloletniej współpracy z Muzeum Etnograficznym w Berlinie polskim naukowcom udało się uzyskać pozwolenie na datowanie tabliczki rongorongo pochodzącej z tamtejszych zbiorów. To najcięższy artefakt. Waży ponad 2 kg, jej długość wynosi około 1 m, swoim kształtem przypomina bumerang. Gdyby zachowała się w dobrym stanie, byłaby największym pod względem długości tekstu zapisem rongorongo na świecie. Powierzchnia artefaktu jest jednak mocno zniszczona przez stonogi, które się w nim zagnieździły, ale też przez miejsce, w której przez wiele lat był zakopany i zaczął gnić.

 

– Dzięki dokumentacji fotograficznej i modelom 3D udało nam się ustalić, że tekst na tej tabliczce powinien mieć około 4 tys. symboli. Niestety tabliczka jest w bardzo złym stanie, jedna jej strona jest całkowicie zniszczona. Możemy odczytać jedynie kilkaset znaków – opowiada naukowiec.

 

Dr Rafał Wieczorek znaczną część swoich badań poświęca na opracowywanie dokumentacji, w tym trójwymiarowej fotografii wykonanej wysokiej jakości aparaturą i przy dobrym źródle światła.

 

– Bardzo dużo pracy wymaga podróżowanie do muzeów posiadających artefakty. Przykładem jest tabliczka w Wiedniu. Została ona w znacznej mierze zniszczona, ale posiada swój odcisk gipsowy, wykonany prawie sto lat temu. Ta kopia z kolei znajduje się muzeum w Paryżu i zawiera więcej zapisanego materiału niż ciągle niszczejący oryginał – mówi naukowiec.

 

Po wykonaniu możliwie najlepszej dokumentacji fotograficznej artefaktów badacz przechodzi do przepisania i przerysowania znaków z drewna na formę elektroniczną w komputerze. Sekwencje znaków pozwalają wyszukać ewentualne prawidłowości bądź powtórzenia.

 

– W przypadku rongorongo te same fragmenty pisma znajdują się na różnych tabliczkach. Są to sekwencje od kilku do kilkuset znaków. Regularności i różnice pozwalają nam określić, jaką pełnią funkcję, a także czy powodują zmianę informacji, czy też nie. Obecnie możemy przedstawić argumentacje na rzecz odczytania kilku znaków, ale nie całej tabliczki – podkreśla badacz.

 

Radiodatowanie

Dr Rafał Wieczorek jest astrobiologiem, z wykształcenia chemikiem. Na pytanie co chemia ma wspólnego z badaniami nad pismem dawno minionych cywilizacji, odpowiada: – Badając berlińską tabliczkę, wykonywaliśmy m.in. modelowanie trójwymiarowe z wykorzystaniem nowoczesnych technik fotogrametrycznych oraz radiodatowanie węglowe z użyciem spektrometru masowego o wysokiej rozdzielczości, czyli aparatury, która jest doskonale znana chemikom.

 

Jak mówi badacz, dzięki mikroskopowej analizie botanicznej można było dokładniej określić gatunek drewna, z którego artefakt został wykonany.

 

– Przez dłuższy czas uważano, ze tabliczka została wykonana z drewna wyrzuconego na brzeg wyspy. Analiza jednak pokazała, że materiałem do zapisu rongorongo było drewno występujące lokalnie na wyspie – tłumaczy badacz. – Radiodatowanie takiego drewna dostarcza dodatkowych wątpliwości. Pojawiają się pytania, jakiego wieku było drzewo, kiedy zostało ścięte, czy i jak długo drewno było użytkowane w miejscu jego pochodzenia, jak długo dryfowało po oceanie zanim dotarło na Wyspę Wielkanocną. Poza tym uzyskana data ścięcia drzewa może znacznie odbiegać od daty wyrycia inskrypcji – dodaje.

 

Pierwszym zadaniem polskiego zespołu było zatem szczegółowe zbadanie materiału tabliczki. Dokładna analiza ksylologiczna wykazała, że tabliczka została wykonana z drewna tespesji topolowatej (Thespesia populnea), gatunku powszechnie występującego na wyspie i znanego lokalnie jako mako’i. Było to ulubione drewno twórców rongorongo. Większość zbadanych artefaktów została wykonana właśnie z tego materiału.

 

– Dzięki temu wynikowi badań można było odrzucić hipotezę drewna wyrzuconego na brzeg. Zniszczenia tabliczki okazały się wynikiem porzucenia obiektu w wilgotnej jaskini – konkluduje naukowiec.

 

Przeprowadzone datowanie pokazało, że zarówno tabliczka rosyjska, jak i niemiecka zostały wykonane na początku XIX wieku, niedługo przed pozyskaniem ich do muzealnych zbiorów. Jak zaznacza dr Wieczorek: – Taki wynik nie rozstrzyga jednoznacznie zagadki początków pisma rongorongo, ale stanowi kolejny krok na drodze, którą musimy pokonać, aby zbliżyć się do prawdy. Pozostało jeszcze dwadzieścia tabliczek, które, mam nadzieję, pewnego dnia doczekają się swojej kolei na radiodatowanie.

Badania nad tajemniczym pismem rongorongo powstałym na Wyspie Wielkanocnej prowadzone są przez międzynarodowy zespół, w którym znajdują się m.in.: dr Rafał Wieczorek z Wydziału Chemii UW, oraz Kamil Frankiewicz, doktorant na Wydziale Biologii UW. Wyniki swoich prac naukowcy opublikowali w czasopiśmie „The Journal of Island and Coastal Archaeology”.