Działaliśmy wspólnie

Zbigniew Janas, przewodniczący „Solidarności” w ZM Ursus

8 marca 1981 r. Pamiętam jak dziś ten dzień odsłonięcia tablicy na Uniwersytecie Warszawskim. Było bardzo dużo ludzi wtedy. Podniosła atmosfera, wtedy rok 1968 to nie były odległe czasy. Ta pamięć o wydarzenia z marca i studentach była ciągle żywa. W 1968 r. byłem chłopaczkiem w szkole podstawowej, ale strasznie to przeżyłem, co miało olbrzymie znaczenie dla mojej późniejszej działalności opozycyjnej.  To doświadczenie we mnie zostało.

 

Gdy myślę o „Solidarności” na UW to przede wszystkim mam w pamięci Maćka Jankowskiego, przedstawiciela Uniwersytetu, niesłychanie poważanego w „Solidarności”. To było niesamowite, że na uczelni, która miała tylu profesorów i ludzi nauki, to właśnie ślusarz był przedstawicielem UW w regionie. To najlepiej pokazywało atmosferę tamtego czasu zarówno w Polsce, jak i na Uniwersytecie Warszawskim. Maciek cieszył się wielkim szacunkiem. Również dla tego że był byłym Mistrzem Polski w judo w wadze ciężkiej. Nie można było go nie zauważyć. Potężny Maciek, miał prawie dwa metry wzrostu, a do tego tubalny głos. Spotykaliśmy się wielokrotnie także w stanie wojennym. Chociaż muszę przyznać, że ciężko się z nim współpracowało w konspiracji, ponieważ ze względu na wzrost był tak charakterystyczny, że pomimo charakteryzacji łatwo było go wypatrzeć. Pamiętam do dzisiaj spotkania z nim. Szykowaliśmy różne akcje. Te spotkania przywódców w podziemiu polegały na tym, że myśmy podnosili działaczy na duchu, że „Solidarność” działa nadal pomimo stanu wojennego. Maciek był dla nas człowiekiem, do którego mieliśmy zaufanie. Przygotowywał różne przedsięwzięcia na Uniwersytecie. W konspiracji był cały czas przedstawicielem Uniwersytetu. Po zakończeniu stanu wojennego Maciek został przewodniczącym regionu.

 

Momenty, kiedy zetknąłem się z „Solidarnością”, a później Maćkiem Jankowskim, były dla mnie ważne. Uniwersytet był autorytetem, z wielkimi postaciami, a ja byłem przedstawicielem robotników w Ursusie. Już sama możliwość współdziałania była dla mnie ważna. W 1980 r. jako pierwszy w regionie zarejestrował się ZM Ursus, a jako drugi właśnie Komitet Zakładowy UW. To pokazuje jak blisko byliśmy. Z pewnego punktu widzenia, biorąc pod uwagę liczbę ludzi wykształconych, wydawałoby się, że są to dwie organizacje z innej planety. Nie były z innej planety.  To pokazuje ducha tamtych czasów. Mądrzy ludzie cieszyli się szacunkiem niezależnie od wykształcenia. Potrafiliśmy wspólnie działać i to było właśnie wyjątkowe.

 

40 lat Solidarności na UW