Dla owadów odżywiających się nektarem i pyłkiem przesadnie zadbane trawniki to pustynia pozbawiona źródeł pokarmu. Ubożenie składu gatunkowego jest także jednym z zagrożeń biotycznych związanych ze specyfiką przyrody w mieście.

Tej wiosny naukowcy z Ogrodu Botanicznego UW badali interakcje między roślinami a zapylaczami w ścisłym centrum Warszawy, w warunkach specyficznych, bo na samym początku sezonu wegetacyjnego. To jeden z ważniejszych tematów badawczych, którymi się zajmują. O relacji roślin i ich zapylaczy pisze dr Katarzyna Roguz.

Uzależnieni od zieleni

Dynamiczny rozwój miast oraz coraz bardziej odczuwalne zmiany klimatyczne pociągnęły za sobą wzrost świadomości i chęć „przetykania” tkanki miejskiej terenami zielonymi. Wiele wyników badań naukowych pokazuje, jak bardzo biofilnymi – uzależnionymi od zieleni – organizmami jesteśmy. Przykładem mogą być wnioski z trwających kilkanaście lat prac badawczych z Wielkiej Brytanii, które wykazały, że bliskość terenów zielonych, takich jak parki czy skwery, obniża niepokój mieszkańców i poprawia ich samopoczucie. Wyniki badań pokazują także, że miasta mogą być dobrym miejscem do życia dla zwierząt i roślin. Żeby chronić dziką przyrodę i naturalne procesy zachodzące w miastach, musimy najpierw zrozumieć naturę zmian spowodowanych urbanizacją.

 

Bliskość terenów zielonych, takich jak parki czy skwery, obniża niepokój mieszkańców i poprawia ich samopoczucie.

 

Prognozuje się, że do 2050 roku obszary zajmowane przez tereny miejskie wzrosną od 0,6 do 1,3 mln km2. W ostatnich dziesięcioleciach wzrósł także odsetek światowej populacji mieszkającej na obszarach miejskich, z 30% w 1950 roku do 56% w 2019 roku. Postępująca urbanizacja jest procesem nieuniknionym, dlatego powinniśmy zaplanować, w jaki sposób należy dostosować miasta, by stanowiły ostoję dla dzikich gatunków roślin i zwierząt oraz ich interakcji, np. zapylania. Relacja roślin i ich zapylaczy jest jedną z kluczowych funkcji ekosystemu, gwarantującą niezakłóconą reprodukcję większości gatunków roślin tworzących ziemskie ekosystemy i będących podstawą naszej diety. Oznacza to, że zapylanie powinno być traktowane jako strategiczny zasób przyrodniczy, podlegający odpowiedniej ochronie. Dostępne dane pokazują poważne globalne spadki liczby zapylaczy. Ostatnie prace naukowe przeprowadzone w rezerwatach przyrody w Niemczech wykazały 75-proc. spadek biomasy owadów latających w ciągu ostatnich 27 lat. Również z innych badań wynika 78-proc. spadek obfitości owadów w latach 2008–2017 na niemieckich murawach oraz 33-proc. spadek różnorodności gatunków pszczół i bzygowatych między 1980 a 2013 rokiem w Wielkiej Brytanii. Dynamiczny rozwój miast oraz znaczący spadek liczebności owadów zapylających skłoniły nasz zespół badawczy z Ogrodu Botanicznego UW do uznania wpływu warunków miejskich na interakcje roślina–zapylacze za jeden z ważniejszych aspektów prowadzonych przez nas badań.

Owadzi generaliści

Zastąpienie obszarów biologicznie czynnych nieprzyjaznymi i nieprzepuszczalnymi powierzchniami (budynki, ciągi ulic, chodniki) powoduje utratę różnorodności źródeł pożywienia i miejsc lęgowych części dzikich owadów, np. gatunków samotnych pszczół z rodziny pszczolinkowatych (Andrenidae). W przypadku trzmieli (Bombus) pogarszająca się jakość siedlisk w miastach spowodowała spadek różnorodności gatunkowej. Dla owadów odżywiających się nektarem i pyłkiem przesadnie zadbane trawniki to pustynia pozbawiona źródeł pokarmu. Ubożenie składu gatunkowego jest także jednym z zagrożeń biotycznych związanych ze specyfiką przyrody w mieście. Spadekliczby rzadkich gatunków owadów może być związany ze zwiększającym się udziałem owadów generalistycznych, które charakteryzują się dużą tolerancją względem źródeł pokarmu. Owady te odwiedzają wiele gatunków roślin. Nadreprezentacja takich owadzich generalistów może zmieniać lokalne interakcje roślina–zapylacz. Generaliści, którzy intensywnie eksploatują kwiaty, w rezultacie wypierają specjalistyczne gatunki zapylaczy. W warunkach miejskich gatunki pszczół generalistycznych są faworyzowane. Duża liczebność gatunków zapylaczy o szerokiej tolerancji względem różnorodnych źródeł pokarmu może stanowić zagrożenie dla mniej pospolitych, wyspecjalizowanych zapylaczy o mniejszych zdolnościach konkurencyjnych, np. długojęzyczkowych trzmieli. Wciąż nie jest jednak jasne, czy rosnąca ostatnio w miastach liczebność rodzimych gatunków roślin odwróci ten proces.

 

Lot w kierunku światła

Owadzim specjalistom, jak i generalistom, w miastach mogą zagrażać również zanieczyszczenia chemiczne gromadzone w ich ciałach. Nasze badania, przeprowadzone w 2017 roku na warszawskich łąkach kwietnych, pokazały, że zanieczyszczenie powietrza pyłem zawieszonym (PM2.5 i PM10) nie wpływa na aktywność owadów. Potrzebujemy jednak analiz długoterminowego wpływu tych zanieczyszczeń, ponieważ z dostępnych danych wynika, że zatrucie metalami ciężkimi, które było stwierdzane wśród zapylaczy, wpływa negatywnie na przeżywanie i rozród owadów.

 

Na terenach zurbanizowanych zagrożeniem jest też zanieczyszczenie światłem. Według nowych badań może utrudniać owadom zapylającym interakcje z roślinami. Lot w kierunku światła nie tylko zmienia zachowanie żywieniowe i godowe potencjalnych zapylaczy, ale także przyczynia się do zwiększenia ich śmiertelności. Z drugiejs trony, podczas prowadzonych przez nas badań, stwierdziliśmy, że sztuczne światło na terenach miejskich może mieć pozytywne skutki, np. poprzez wydłużenie okresu aktywności owadów zapylających. Na warszawskich łąkach ostatnie trzmiele żerowały w kwiatach bogatych w nektar żmijowców zwyczajnych (Echium vulgare) nawet godzinę po zachodzie słońca. Pomimo zwiększonego zainteresowania wpływem sztucznego oświetlenia na proces zapylania dotychczas niewiele uwagi poświęcono wpływowi zanieczyszczenia światłem o różnej długości na zapylacze aktywne w ciągu dnia. Dokładne dane mogą pozwolić na planowanie przestrzeni miejskiej przyjaznej ludziom i owadom.

Pełna treść wywiadu znajduje się w najnowszym numerze pisma uczelni „Uniwersytet Warszawski” (nr 2/99, 2021 >>).