– Dyskusji o tym, co należy zmienić, powinna towarzyszyć refleksja, co z obecnego systemu chcemy zachować. W przeciwnym razie możliwych scenariuszy będzie tak dużo, że nasze rozmowy nie doprowadzą do żadnych konkluzji – komentuje obecny stan prac nad nową ustawą prof. Marcin Pałys, rektor UW.1 marca na Politechnice Warszawskiej trzy zespoły wybrane w konkursie zorganizowanym przez MNiSW zaprezentowały założenia do ustawy regulującej system szkolnictwa wyższego. O pomysłach na zmianę obecnych przepisów opowiedzieli kierujący zespołami: prof. Hubert Izdebski (SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny), prof. Marek Kwiek (Uniwersytet im. A. Mickiewicza) oraz dr hab. Arkadiusz Radwan (Instytut Allerhanda).

 

Zdaniem rektora UW, zanim zacznie się recenzować propozycje poszczególnych zespołów, warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki jest cel tworzenia nowego prawa. – Czy nowa ustawa ma w sposób bardzo szczegółowy opisywać model funkcjonowania szkół wyższych i być rodzajem podręcznika obsługi uczelni? Czy może powinna zawierać tylko generalne ramy – być konstytucją dla nauki, która zdefiniuje kontakty ze światem zewnętrznym oraz pewne standardy? Wtedy rozwiązania szczegółowe byłyby zapisane w statutach uczelni i regulacjach wewnętrznych – opisuje dwa możliwe sposoby podejścia do tematu prof. Pałys, sam opowiadając się za drugą opcją. – Taka ustawa za 10 lat byłaby wciąż aktualna. Jeśli przepisy dotyczyć będą kwestii bardzo szczegółowych, to zmieniające się realia wymuszą na nas nieustanne ich nowelizowanie – tłumaczy.

 

Ważne jest także, by głos uczelni w debacie publicznej był głośno słyszalny. Dlatego na najbliższym posiedzeniu Senatu UW odbędzie się dyskusja dotycząca założeń do ustawy. Zaproszenie do udziału w niej przyjął prof. Jarosław Górniak, przewodniczący Rady Narodowego Kongresu Nauki. Będzie to okazja do przedstawienia oczekiwań Uniwersytetu wobec nowego prawa. – Obecny  system jest bardzo mało elastyczny. Każde przedsięwzięcie Uniwersytetu, dydaktyczne czy badawcze, musi pasować do „odpowiedniej rubryczki” – zostać zakwalifikowane do wąskiej dyscypliny naukowej lub przypisane określonej jednostce podstawowej uczelni, a nie Uniwersytetowi jako całości – definiuje główny problem obecnego systemu rektor Pałys. Takie podejście bardzo ogranicza rozwój inicjatyw interdyscyplinarnych, ponieważ wiąże się każdorazowo z pokonywaniem rozmaitych formalnych trudności. – Nowa ustawa powinna znosić bariery, a nie zastępować stare nowymi, kryjącymi się co najwyżej pod innymi pojęciami. W praktyce musi to oznaczać koniec podporządkowania naszego funkcjonowania wąskim dyscyplinom na rzecz znacznie szerszych dziedzin nauki. To dziedziny powinny wyznaczać ramy, w których organizowane są kierunki studiów, prowadzone projekty badawcze, nadawane stopnie i tytuły. Obecnie, jeśli jakieś przedsięwzięcie nie pasuje ani do dyscypliny A, ani do B, to tworzy się dla niego równie wąską dyscyplinę C. To zawęża horyzonty polskiej nauki – podkreśla prof. Pałys.

 

Zmienić się powinien też adresat ustawy o szkolnictwie wyższym. Obowiązujące obecnie przepisy dotyczą w wielu obszarach nie uczelni jako całości, lecz jednostek podstawowych, a więc np. wydziałów, ponieważ to one mają uprawnienia do prowadzenia studiów czy nadawania stopni naukowych. – Taka sytuacja prowadzi do bardzo silnego upodmiotowienia jednostek w stosunku do uczelni. Bardzo trudno jest realizować cele odzwierciedlające interes całego Uniwersytetu, np. poprawienie jego pozycji w skali międzynarodowej. Interesu uczelni nie da się bowiem zdefiniować poprzez dodanie do siebie interesów wielu niewielkich jednostek pracujących w wąskich obszarach – tłumaczy rektor UW.

Poniżej prezentujemy komentarz prof. Marcina Pałysa, rektora UW do niektórych zagadnień, które poruszono w projektach trzech zespołów: 

  • autonomia uczelni

 

W Konstytucji RP zapisano zasadę autonomii szkół wyższych, co oznacza, że uczelnie powinny móc swobodnie podejmować decyzje dotyczące swojego rozwoju i działalności. Autonomia musi iść w parze z odpowiedzialnością szkół wyższych za podejmowane decyzje i przejrzystym informowaniem o ich motywach. Jednocześnie nie można oderwać autonomii od zaufania. Nie byłoby dobrze, gdyby ministerstwo przyjęło założenie, że uczelnie nie potrafią właściwie korzystać ze swobody i jedną ręką wpisało do projektu ustawy chęć zwiększenia ich autonomii, a drugą szczegółowo określiło wszystkie procedury wewnętrzne, narzucając im model funkcjonowania. Za deklaracjami o zwiększaniu autonomii muszą iść odpowiednie przepisy.

 

  • ścieżki kariery akademickiej

 

Można odnieść wrażenie, że rozważania dotyczące ścieżek kariery akademickiej prowadzone są w oderwaniu od przepisów Kodeksu Pracy. A rozpoczynając każdą dyskusję, powinnyśmy zakładać, że wnioski z niej płynące będą mieściły się w obowiązujących ramach prawnych. Obecnie – w związku z przepisami Kodeksu Pracy – osoba, która przepracowała na uczelni 33 miesiące, musi zostać zatrudniona na czas nieokreślony. Najczęściej związuje się wtedy z uniwersytetem na zawsze i uczelnia nie ma możliwości zakończenia współpracy, chyba że dojdzie do sytuacji pokazującej, że osoba ta nie wypełnia właściwie swoich obowiązków. Uniwersytet nie ma natomiast możliwości zastąpienia osoby dobrej kimś lepszym, bo najpierw musiałby dowieść, że ta pierwsza jest złym pracownikiem. Dlatego wobec nowych przepisów musiałaby zostać zastosowana zasada „lex specialis derogat legi generali”. Powinniśmy uznać, że w niektórych obszarach przepisy pracownicze wprowadzone ustawą 2.0 będą miały pierwszeństwo przed Kodeksem Pracy.

 

  • stopnie i tytuły naukowe

 

Szukając nowych rozwiązań dotyczących doktoratu i habilitacji, musimy pamiętać, żeby były one kompatybilne z rozwiązaniami stosowanymi na świecie. W przeciwnym razie nie będą one sprzyjały większej obecności naszych uczelni w obiegu międzynarodowym, kontaktom z instytucjami światowymi, wymianie akademickiej studentów i pracowników. Głosy, które pojawiają się w debacie sugerują, że resort nauki rozważa wprowadzenie przez Polskę własnego rodzaju doktoratu. Jeśli takie rozwiązanie zostanie wprowadzone, żaden młody naukowiec z zagranicy nie będzie zainteresowany przyjazdem do naszego kraju, by zdobyć taki stopień. Jednocześnie badacze z Polski, zdobywszy taki doktorat, nie będą pewni, jaką ma on rangę na świecie. Własna, unikalna wersja systemu stopni naukowych może sprzyjać zamykaniu się polskiej nauki. Nie powinniśmy rozwiązywać naszych lokalnych problemów poprzez redefiniowanie pojęć, które są używane w obiegu globalnym.

 

  • podział uczelni na trzy typy: badawcze, dydaktyczno-badawcze, dydaktyczne

 

Uczelnie typu dydaktycznego do utrzymania poziomu kształcenia oraz rozwijania się potrzebują dopływu świeżych informacji z poszczególnych dziedzin nauki i uwzględniania nowych osiągnięć. W przeciwnym razie uczelnie dydaktyczne staną się ośrodkami przestarzałej myśli. Podział uczelni z punktu widzenia ich celów ma sens tylko wtedy, kiedy zapewnimy przepływ pracowników pomiędzy nimi. Muszą istnieć ramy, które to umożliwią i które umożliwią ewolucję tych uczelni w stronę dydaktyczno-badawczych lub badawczych.