Od dziewięćdziesięciu jeden lat polscy księgarze obchodzą 13 grudnia swoje święto. O znaczeniu książek w życiu człowieka w rozmowie z prof. Elżbietą Barbarą Zybert opowiada uczestniczka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska. Wywiad ukazał się na łamach zimowego wydania pisma uczelni „UW”.

ELŻBIETA BARBARA ZYBERT: Czym dla Pani: Polki, warszawianki, Bohaterki Powstania Warszawskiego, są książki jako jeden z najbardziej oczywistych symboli naszego polskiego dziedzictwa kulturowego?

 

WANDA TRACZYK-STAWSKA: Zacznę od tego, że w moim życiu książki zawsze zajmowały bardzo ważne miejsce. I to właśnie im tak wiele zawdzięczam, one były moją największą nauczycielką. Od nich wszystko się zaczęło. Czytałam chyba od zawsze. Początek dała Lokomotywa Juliana Tuwima, z którą zapoznałam się jako 9-letnia dziewczynka, a później jako nauczycielka w Szkole Specjalnej nr 6 wielokrotnie wykorzystywałam ten wiersz w pracy z uczniami, aby zawarte w nim wyrazy naśladujące swoim brzmieniem określone sytuacje pobudzały wyobraźnię moich podopiecznych i, mimo ich różnych ograniczeń, rozbudzały miłość do książki i np. poezji. Potem czytałam już bardzo dużo. Dużym wzruszeniem były dla mnie książki pochodzące z XIX wieku, cudem ocalałe z pożogi wojennej, na które natrafiłam w zniszczonym domu. I była to moja fascynacja nie tylko treściami, ale faktem, że przetrwały mimo wojennej zawieruchy.

 

Chodziłam do szkoły przed wojną. Choć była biedna, miała bibliotekę, a nauczyciele uczyli nas, że jest to nasze bogactwo, o które musimy dbać. Wypożyczoną książkę należało w domu obłożyć w gazetę, aby jej nie poplamić. Kształtowano w nas pozytywny stosunek do książki. Podobną troską otaczaliśmy podręczniki, które otrzymywaliśmy od starszych klas, a swoje przekazywaliśmy klasom młodszym. Byliśmy nagradzani za opiekę nad podręcznikami i przekazywanie ich w dobrym stanie następcom. Dziś dzieci nie uczy się tego, że książkę należy szanować. Znajdujemy się na innym etapie. Jesteśmy teraz bardziej zamożnym społeczeństwem niż kilkadziesiąt lat temu. Ale nadal jest ważne, abyśmy jako dorośli ludzie, ale także uczniowie i małe dzieci, mieli świadomość znaczenia książki i uczyli się tego szacunku do niej już od najmłodszych lat, bo wówczas jest nadzieja, że z takiej młodej osoby wyrośnie strażnik naszego dziedzictwa i naszej kultury. Potrzebne jest również rozwijanie bibliotek szkolnych i uniwersyteckich, a bibliotekarki i bibliotekarze powinni umieć zachęcić dzieci do książek i czytania, pokazać ich urok, bo nic tak nie rozwija jak czytanie. Jeśli chcemy, żeby dzieci pamiętały i lubiły czytać, muszą wiedzieć, że książka rozwija. I trzeba już w pierwszej klasie uczyć, że w książeczce znajdą wszystko.

Jest bardzo ważne dla rozwoju i znaczenia narodu, aby umiał on cenić książki, swoją literaturę, bo to są jedne z największych świadków ukazujących jego kulturę. Mamy świetnych pisarzy, naprawdę wielkich, i musimy pamiętać o tym, co oni napisali. Wiem z własnego doświadczenia, a mam dość długie życie i wiele rzeczy widziałam, że to książka najbardziej rozwija.

Wanda Traczyk-Stawska

Pełny wywiad znajduje się na łamach pisma uczelni „UW” (nr 4/109, 2023).