Wykazy wydawnictw i czasopism oraz nowe zasady ewaluacji w dyscyplinach od miesięcy budzą emocje w środowisku naukowym, szczególnie wśród humanistów. Jednym z wątków dyskusji jest faworyzowanie przez system ewaluacyjny publikacji anglojęzycznych. Dr hab. Marek Węcowski z Instytutu Historycznego UW zaproponował na łamach „Forum Akademickiego” jedno z możliwych rozwiązań tego problemu – stworzenie systemu akredytacji polskich czasopism i wydawnictw naukowych. Rozmowę na ten temat znaleźć można w najnowszym numerze pisma „UW”.

Katarzyna Łukaszewska: Zaproponował Pan system, który mógłby być uzupełnieniem ministerialnego wykazu czasopism naukowych. Dlaczego Pana zdaniem takie uzupełnienie w odniesieniu do humanistyki jest potrzebne?

 

Marek Węcowski: Z powodu ogólnego niedopasowania narzędzi bibliometrycznych do potrzeb humanistyki. Istnieje bardzo poważna różnica pomiędzy możliwościami parametryzacji i w konsekwencji wiarygodnością sposobu oceniania humanistyki i innych dziedzin nauki, nie tylko w Polsce, ale i wszędzie na świecie. W humanistyce proste wyszukiwanie danych na podstawie baz, takich jak Scopus czy Web of Science, nie działa. Niekiedy nawet najważniejsze prace humanistyczne publikowane w języku angielskim w najbardziej prestiżowych wydawnictwach świata zachodniego nie zostają w tych bazach ujęte. Dorobek humanistyczny indeksowany jest z ogromnym opóźnieniem. Jeżeli się nie mylę, inaczej jest w dziedzinie nauk ścisłych i przyrodniczych. Te bazy nie zostały wymyślone dla humanistów. Przypomina to trochę sytuację z tzw. „listą szanghajską” – gdy próbuje wytłumaczyć się dziennikarzom, dlaczego ten ranking nie jest dobrym sposobem oceny Uniwersytetu Warszawskiego. Nie jest, bo został wymyślony dla innego typu uczelni i do innych celów niż te, do których jest teraz stosowany. Tak samo jest ze wspomnianymi bazami. Być może w ciągu 10 lub 20 lat zaczną skutecznie obejmować humanistykę, ale do tego jeszcze bardzo daleka droga. W konsekwencji w przypadku humanisty indeks Hirscha jest w pełni wiarygodny wtedy, kiedy go sami zestawimy, zbierając mozolnie przez lata cytowania naszych własnych publikacji. Nie ma żadnego narzędzia, które automatycznie zrobi to za nas.