Nie wszystkim Święta Bożego Narodzenia kojarzą się tak samo. Niezależnie od nastawienia, święta w tym roku będą inne. Rozmowa z dr. Szymonem Chrząstowskim, psychoterapeutą, kierownikiem Centrum Pomocy Psychologicznej UW, o tym, jak je przeżyć lub przetrwać.

 

Olga Laska: Rozmawialiśmy już o tym, że święta nie dla wszystkich są czasem odpoczynku i radości.

 

dr Szymon Chrząstowski: To czas, w którym może kumulować się odczucie samotności, poczucie, że życie układa się inaczej, niż zakładaliśmy. W tym okresie na chwilę przestajemy zajmować się codziennością, naszymi obowiązkami i przystajemy. Z jednej strony to zatrzymanie może być ulgą, bo w końcu mamy chwilę, żeby odetchnąć. Z drugiej strony konfrontujemy się z tym, co robiliśmy przez cały rok. Może inaczej rozłożyliśmy priorytety? Na przykład nie udało nam się zadbać o relacje z bliskimi. Nagle zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy samotni.

 

Pamiętajmy, że na jakość świąt pracujemy przez cały rok. Jeśli obawiamy się tych najbliższych, to może jest to dobry moment, żeby zastanowić się, co możemy zrobić już teraz, żeby Wigilię 2021 spędzić dobrze? To może być dla nas moment weryfikacji.

 

Może niektórzy zrobili sobie taką analizę rok temu, zaplanowali, jak spędzą Wigilię 2020, a teraz swoje plany będą zmuszeni odłożyć na kolejne lata.

 

To trzeba po prostu uznać. Pandemia pokrzyżowała wiele planów. Może tym bardziej trzeba zastanowić się, co od nas zależy. Czynniki zewnętrzne mogą rzeczywiście spowodować to, że trudno nam będzie spotkać się z innymi osobami albo podróżować tak, jak byśmy chcieli. Ale czynniki zewnętrzne nie przeszkodzą nam w wykonaniu telefonu do najbliższych osób. Pamiętam ostatnie śniadanie wielkanocne. Przy stole siedziało kilka osób plus laptop. Było to dziwne, ale mimo wszystko tworzyło poczucie, że jesteśmy razem. Na pandemię łatwo jest zwalić winę. Parę rzeczy jednak zależy tylko od nas.

 

A jeśli nie mamy do kogo zadzwonić?

 

Jeśli nie mamy i czujemy się z tego powodu źle, to może zamiast szukać przypadkowych znajomości, lepiej zadbać o siebie. Nie ma cudownych metod. Nie zaczarujemy rzeczywistości. Jak jesteśmy sami, to tacy pozostaniemy też w święta. Jeśli bycie samemu nam przeszkadza, to może być to trudny czas. Nie wypełnimy tej pustki w sposób magiczny. Ta samotność może być jednak motywatorem do tego, żeby coś zmienić.

 

Nie powiem: „zrób szybko coś z tą samotnością, zacznij się oszukiwać, że jest wspaniale”. Jeżeli czujesz, że coś jest nie tak, to jest to najlepszy moment, żeby zastanowić się – sam, z psychoterapeutą albo najbliższymi – co zrobić, żeby te kolejne święta wyglądały lepiej.

 

Jeśli nie ma uniwersalnych rad na to, jak poprawić sytuację tu i teraz, to może wiadomo, czego nie robić?

 

Unikać tych rzeczy, które krótkoterminowo pomagają, a długoterminowo szkodzą. Przykład? Alkohol, używki, krótkotrwały romans, objadanie się słodyczami, udawanie, że świąt nie ma, kompulsywne uprawianie sportu. Nie, nie jestem przeciwnikiem używek czy dobrej zabawy, ale jestem przeciwnikiem ucieczek. Bo dbanie o siebie to nie jest ucieczka od problemów. To nie jest fałszowanie rzeczywistości. Jeśli odczuwamy smutek, to nie próbujmy za wszelką cenę się go pozbyć, bo to jest nieskuteczne. Należy go traktować jako informację o tym, co dzieje się w naszym życiu.

Pełna treść rozmowy z dr. Szymonem Chrząstowskim znajduje się w najnowszym numerze pisma „UW” (nr 4/97).

 

Pismo uczelni, nr 4/97 (pdf)