– Marzec ’68 jest doświadczeniem, na którym kształtowała się moja świadomość polityczna – mówiła prof. Jolanta Choińska-Mika, prorektor UW podczas uroczystości upamiętniającej tamte wydarzenia. – To było wydarzenie, podczas którego pokazała się „siła bezsilnych”, jak pisał Vaclav Havel – dodała. Spotkanie zakończyło się złożeniem kwiatów pod tablicą poświęconą wydarzeniom marcowym wmurowaną w fasadę Pałacu Czetwertyńskich-Uruskich, tuż obok bramy głównej Uniwersytetu.  

Esej na temat Marca ’68 autorstwa dr. Roberta Gawkowskiego z Archiwum UW:

Dokładnie w samo południe na dziedzińcu głównym UW rozpoczął się wiec protestacyjny studentów, którzy domagali się m.in. złagodzenia cenzury, po zdjęciu z afisza Teatru Narodowego „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka, przywrócenia wolności akademickich i powrotu na studia aresztowanych kolegów. Godzinę później na teren uniwersyteckiego kampusu weszła milicja, która użyła siły, aby stłumić protest.

 

Demonstrację spacyfikowano, ale duch Marca ‘68 rozlał się szeroko po kraju w środowiskach akademickich. Niemal we wszystkich uczelniach zaobserwowano bunt młodzieży.

 

Był to czas pełen młodzieńczego zapału i żarliwości. Pełen słusznych ideałów protestujących wobec skostniałej władzy Władysława Gomułki. Akademicy byli jednak bezbronni, brakowało im nawet maszyn do pisania, więc ulotki produkowali metodą tzw. chińskiego powielacza. Jeden dyktował, a dwudziestu innych pisało przez kalkę. W ten sposób powstawało czterdzieści ulotek – nierzadko z błędami ortograficznymi. Te błędy nie miały kosztownych konsekwencji. Gorzej, gdy podczas protestacyjnego pochodu studenci uśmiechali się do kamer, zupełnie nieświadomi tego, że po raz pierwszy w historii PRL filmuje ich Służba Bezpieczeństwa.

 

Gdy 13 marca odbywał się wielki wiec studencki, zgromadzeni byli przygotowani na natychmiastowy strajk okupacyjny. Starsze panie, pamiętające jeszcze Powstanie Warszawskie, przyniosły nawet szarpie i bandaże. Inni zaczęli znosić jedzenie. Gorąca atmosfera opanowała wszystkich studentów. Gdy przez aklamację miano przegłosować rozpoczęcie strajku, jeden ze studentów nieśmiało podniósł rękę: „Słuchajcie, ale dziś wieczorem jest w telewizji mecz Górnika z Manchesterem”. Zapadła cisza, bo każdy chciał ten mecz obejrzeć. Rewolucja musiała trochę poczekać.

 

Zapewne niewielu ze 100 tys. kibiców zgromadzonych na Stadionie Śląskim, niewielu z miliona telewidzów i słuchaczy radiowych transmisji z wielkiego meczu przypuszczało, że to teren uczelni, a nie boisko, będzie miejscem naprawdę historycznego wydarzenia.

 

Pamiętnego 1968 roku wiosna trochę się spóźniła. Ta polityczna okazała się przedwczesna. Władza już 19 marca zorganizowała wiec aktywu PZPR w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki, gdzie protestujących studentów nazwano „wrogami Polski Ludowej”. Jednocześnie w proteście podkreślono udział akademików pochodzenia żydowskiego, świadomie rozbudzając antysemickie emocje. Machina propagandowa rozpoczęła diabelską grę, wykorzystując telewizję, radio i prasę. Służba Bezpieczeństwa miała pełne ręce roboty. Konsekwencją wydarzeń marcowych dla uczelni było wyrzucenie z pracy kilku znanych wykładowców. Zlikwidowano 6 kierunków studiów. Relegowano lub zawieszono prawie 50 studentów. Niektórych natychmiast wcielano do armii. Represje rozciągnęły się na cały kraj. Ich efektem była banicja około 20 tys. Polaków, głównie pochodzenia żydowskiego.

 

Jednak ta „przedwczesna wiosna” nie do końca przegrała. Dla części młodej polskiej inteligencji nastąpił przełom w myśleniu o demokracji. Wydarzenia Marca ‘68 rozpoczęły marsz ku wolności, który skończył się zwycięstwem w 1989 roku.