W ikonografii chrześcijańskiej moment narodzenia Jezusa zajmuje szczególne miejsce. O tym, jak Boże Narodzenie widzieli ludzie późnego antyku i co te przedstawienia mają wspólnego z ewangelią, a także jak to podejście zmieniało się w czasie opowiedzieli naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego. Artykuł ukazał się na łamach grudniowego wydania pisma uczelni „UW”.

Choć Boże Narodzenie w tabeli świąt liturgicznych ustępuje miejsca Zmartwychwstaniu Pańskiemu, to dla większości chrześcijan jest jednym z najważniejszych i najbardziej rodzinnych świąt.

 

Znane są dwa przekazy ewangeliczne opisujące przyjście na świat Chrystusa: ewangelie wg św. Łukasza i św. Marka.

 

– Oba opisy są dość lakoniczne i pobieżne. Scena jest bardzo wyizolowana i osamotniona, sprowadzona do wydarzenia historycznego, a raczej teologicznego – mówi dr hab. Dobrochna Zielińska z Katedry Archeologii Egiptu i Nubii na Wydziale Archeologii UW, dodając: – Takie też są pierwsze przedstawienia narodzenia Jezusa, które zostały odnalezione w katakumbach i na sarkofagach rzymskich z IV wieku. Nie ma tam żadnych skomplikowanych elementów. Jest dziecko w żłóbku, wół i osioł. Nie ma ani Marii, ani Józefa, nie ma też pasterzy i Mędrców.

 

Dziś nie wyobrażamy sobie przedstawień Bożego Narodzenia bez żłóbka z dzieckiem, Maryi i Józefa, Trzech Króli z darami oraz świecącej nad szopką gwiazdy betlejemskiej.

 

– Z jednej strony mamy teologiczną refleksję nad tajemnicą Boga, który stał się człowiekiem, z drugiej zaś rozmaite apokryfy oraz zwyczaje ludowe, które się na to nakładają – wyjaśnia bp prof. Michał Janocha, kierownik Pracowni „Speculum Byzantinum” na Wydziale „Artes Liberales” UW.

 

Odpowiedź na pytanie, dlaczego Boże Narodzenie przedstawia się w taki, a nie inny sposób oraz skąd wzięło się bogactwo nowych elementów i detali znajduje się w grudniowym numerze pisma uczelni „UW”.

Pełny tekst znajduje się w piśmie uczelni „UW” (nr 4/109, 2023).