Aluminium, pleksi i sporo elektroniki – tego właśnie potrzebowali studenci z UW do skonstruowania łazika marsjańskiego. Ich robot wziął udział w zawodach European Rover Challenge.

European Rover Challenge to największa impreza robotyczno-kosmiczna w Europie o charakterze naukowo-technologicznym, która odbywa się w Polsce na Podzamczu Chęcińskim. Konkurs wzorowany jest na University Rover Challenge organizowanym przez stowarzyszenie The Mars Society w Stanach Zjednoczonych na pustyni w stanie Utah.

 

Jak na Marsie

Studenci sterują łazikiem, który porusza się po specjalnie przygotowanym torze przeszkód. Do jego zbudowania użyto ok. 750 ton czerwonej ziemi. Roboty mają za zadanie pobrać trzy próbki gruntu i zabezpieczyć je do dalszych badań.

 

– Na Marsie próbka jest poddawana badaniom spektroskopowym, określa się jej skład chemiczny, pierwiastkowy i przesyła dane na Ziemię. Co ciekawe, w tym konkursie, symulowane jest 20-minutowe opóźnienie, wynikające z przesłania na Ziemię sygnału z Marsa – tłumaczy dr Piotr Ziółkowski z Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej UW, które jest partnerem zawodów.

 

Mały czołg

W konkursie udział wzięło 27 zespołów. Były drużyny z Australii, Egiptu, Holandii, Kanady, Kolumbii, Indii, Turcji, Stanów Zjednoczonych. Do udziału zakwalifikowano 13 polskich zespołów. Uniwersytet Warszawski reprezentował ośmioosobowy University of Warsaw Rover Team. To studenci MISMaP i Wydziału Fizyki z Koła Naukowego Turnieju Fizyków. Są wśród nich elektronicy, programiści i konstruktorzy.

 

Prace nad swoim łazikiem rozpoczęli w lutym tego roku. Do jego zbudowania potrzebowali głównie szlifierki kątowej, wiertarki kolumnowej i wkrętarki. Łazika skonstruowali głównie z aluminium i pleksi. W środku znajduje się mózg całej maszynerii, czyli sporo elektroniki.

 

Axolotl, bo tak nazwali łazika, ma 1,4 m długości, 0,9 m szerokości i jest wysoki na pół metra. – Nasz łazik może poruszać się nawet w trudnych warunkach atmosferycznych, gdy nie jest w stanie odczytać obrazu z kamer. Nie przeszkodzi mu więc mgła, piach i inne czynniki zakłócające widoczność – mówi Maciej Bartylak z MISMaP, lider reprezentacji UW.

 

Robot porusza się na czterech kołach, dzięki którym może skręcać w miejscu, tak jak czołg. Można go sterować zdalnie dzięki falom radiowym na takiej samej częstotliwości jaką wykorzystuje sieć Wi-Fi. Wyposażony jest w chwytak, który z założenia ma unieść ciężar do 300 g. Według konstruktorów podniesie nawet 16 razy więcej.

Partnerem wydarzenia jest Europejskie Centrum Edukacji Geologicznej UW, które w wakacje rozpoczęło swoją działalność. Oficjalne otwarcie centrum odbędzie się 19 października. Więcej informacji na stronie głównej UW