Maraton sprzed 100 lat

Drukuj

„Jeść można w niewielkich ilościach: żółtka ubite w cukrze, czekoladę mleczną i pastylki od pragnienia” – przed 38. PZU Maratonem Warszawskim prezentujemy porady sprzed wieku dla maratończyków.

25 września sprzed bramy głównej UW wystartuje 38. PZU Maraton Warszawski, którego partnerem w swoim jubileuszowym roku jest Uniwersytet Warszawski. Jednak związki Uniwersytetu z organizacją wyścigów są znacznie starsze.

 

Gdy w 1979 r. po raz pierwszy odbywał się Maraton Warszawski, wśród instytucji wspierających był UW. Pierwsze zawody maratońskie odbyły się w Warszawie równo sto lat temu. Inicjatorami i organizatorami byli studenci Uniwersytetu i Politechniki, a biuro zawodów mieściło się na drugim piętrze Pałacu Kazimierzowskiego.

 

„Jak zwyciężać w chodzie” – czyli akademicki poradnik sportowy sprzed 100 lat

Efektem udanych, pierwszych zawodów sportowych, zorganizowanych przez warszawskich akademików był napisany przez Kazimierza Biernackiego, a wydany w 1917 r. przez Związek Sportowy Słuchaczów Politechniki, mały poradnik. Traktuje o tym, jak powinno się trenować, by wzorem autora wygrywać w chodzie sportowym. Dziś praca ta może nieco śmieszyć, a uwagi tam zawarte mogą wydać się trochę infantylne, ale jak zauważył prof. Ryszard Wryk, była to jedna z pierwszych prac o charakterze metodycznym i pierwszy ślad wydawniczej działalności warszawskiego klubu uczelnianego. Oto niektóre porady dla sportowców AZS sprzed 100 lat.

 

Porada I: jak się odżywiać podczas przygotowań do zawodów

„W jedzeniu należy zmniejszyć ilość pokarmów mącznych i kartoflanych, a w ostatnim tygodniu zaniechać ich całkowicie. Ubytek ten należy zastąpić możliwie dużą ilością węglowodanów: czekolady, cukru i mało wypieczonych befsztyków. Kto może, powinien zjadać dziennie po 6 do 8 jajek gotowanych na miękko lub wprost surowych. Rano do śniadania, po południu i wieczorem do kolacji należy pić mocną, słodką czekoladę na żółtkach, przy minimalnej ilości pieczywa. W ciągu ostatnich dwóch dni, winno się brać nawet co godzina, łyżkę lub łyżeczkę cukru i sporo czekolady w tabliczkach.”

 

Kazimierz Biernacki nie był nowicjuszem sportowym. Od 1913 r. trenował na studiach we Włoszech. Gdy pojawiła się możliwość podjęcia nauki w polskiej uczelni, Biernacki wrócił z zagranicznego wojażu, by studiować na Politechnice Warszawskiej. Był współtwórcą warszawskiego AZS, a także pomysłodawcą, głównym organizatorem i uczestnikiem chodu maratońskiego 24 września 1916 r. Wystartował i trochę niespodziewanie zwyciężył. Zwycięstwem przejął się całkowicie i niedługo potem wydał książeczkę.

 

Porada II: jak trenować przed zawodami

„Treningi prowadzone w dostatecznie długich odstępach czasu, winny być zawieszone na 10 dni przed zawodami. Zwracam też uwagę na przestrzeganie 8 godzinnego snu podczas treningu i 9-10 godzinnego w ostatnim tygodniu. Należy zawiesić w tym czasie również pracę fizyczną i umysłową, zredukować zajęcia wymagające ruchu i w ogóle czynności mogące ujemnie wpłynąć na stan nerwowy zawodnika (wstrząsająca lektura, kłótnie, niebezpieczeństwo). Kto może, niech na ten czas wyjedzie na wieś, możliwie małoludną i spokojną.”

 

Trasa opisywanego chodu maratońskiego prowadziła przez Tarczyn. W miasteczku tym mieściła się apteka prowadzona przez Witolda Budzińskiego, który miał śliczną córkę Zosię, zakochaną (z wzajemnością) w naszym autorze. Zosia kilka miesięcy po zawodach wyszła za mąż za Biernackiego i wtedy okazało się, że najlepsze płyny do masażu sprzedaje apteka Budzińskiego w Tarczynie. Wybaczmy drobną kryptoreklamę, bo czegóż się nie zrobi dla teścia.

 

Porada III: czym się smarować przed zawodami

„Masaż nóg odbyć należy przed każdym treningiem, smarując je płynem Fluid. To płyn restytucyjny, w skład którego wchodzi: spirytus, kamfora, eter, sól itp. ingrediencje. W Królestwie Polskim, o ile mi wiadomo, płyn ten wyrabia jedynie apteka Witolda Budzińskiego w Tarczynie pod Warszawą.”

 

W czasie chodu maratońskiego w 1916 r. każdemu zawodnikowi towarzyszył laufer na rowerze. Ten cyklista-opiekun miał ze sobą wodę gazowaną i czekoladę alpejską, by w każdej chwili wesprzeć maratończyka. Postępowano tu zgodnie z zaleceniami autora.

 

Porada IV: jak się odżywiać w czasie zawodów

„Odżywianie się w chodach do pół godziny włącznie – nie stosuje się. W dłuższych wyścigach płucze się usta gazową wodą, pijąc mało i tylko łykami, o ile wyścig jest długi i forsowny, a temperatura wysoka. Jeść można w niewielkich ilościach: żółtka ubite w cukrze, czekoladę mleczną i pastylki od pragnienia.”

 

Nasz mistrz uważał, że kondycja i szybkość, to nie wszystko. Trzeba mieć jeszcze chytry plan, który pozwoli pokonać przeciwnika. Najważniejsze to dobra taktyka!

 

Porada V: taktyka walki

„Na zawodach, prócz wytrenowania, zwycięża się jeszcze i sposobem prowadzenia walki z rywalami, czy to za pomocą wciągania ich w zbyt gwałtowną walkę, czy umyślnego opóźniania. Na każdego rywala działa tu zresztą każdy sposób inaczej. Flegmatyków można detonować zrywaniami tempa, sangwiników – finiszem, tchórzów – znacznym odrzuceniem ich zaraz na pierwszych kilometrach, zbyt pewnym siebie – pilnowaniem przed finiszem itp. Sposobów dyktować niepodobna. Natomiast na poszukiwanie ich, zwracam specjalną uwagę.”

 

Stosującemu te zasady, zwycięstwo powinno przyjść dużo łatwiej. „Trzeba tylko wierzyć, iść i zwyciężać” – tymi słowami mistrz Kazimierz Biernacki kończył swój poradnik sportowy. Broszura „Jak zwyciężać w chodzie” jest dostępna w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie.

 

Wyboru dokonał i komentarzem opatrzył dr Robert Gawkowski z Archiwum UW

Więcej o warszawskim maratonie sprzed wieku będzie można przeczytać w najbliższym numerze pisma uczelni „UW”, które ukaże się pod koniec września.