Uniwersytet to miejsce debat i dyskusji, ścierania się poglądów, stawiania hipotez i podawania w wątpliwość dotychczasowych przemyśleń. To społeczność studentów, wykładowców i pracowników działająca wspólnie, choć wszyscy jej członkowie posiadają swoje osobiste poglądy polityczne i sympatie ideologiczne.

 

Zaufanie społeczne wymaga troski o standardy

Uniwersytet jest instytucją, której do działania niezbędne jest zaufanie społeczne, stąd na wszystkich członkach jego społeczności ciążą szczególne obowiązki. Studenci podczas immatrykulacji ślubują „całym swym postępowaniem dbać o godność i honor studenta Uniwersytetu”. Analogiczne oczekiwania mamy wobec wykładowców. I choć, działając prywatnie, każdy nieskrępowanie korzysta (a zdarza się, że i nadużywa) wolności słowa czy wolności zgromadzeń, to, występując jako członek społeczności uniwersyteckiej, zobowiązany jest stosować standardy i zwyczaje akademickie, działać zgodnie z uniwersyteckim etosem oraz troszczyć się o zaufanie, jakim społeczeństwo darzy Uniwersytet. Przestrzeganie tych standardów to zadanie dla wszystkich członków naszej społeczności, a nie tylko dla władz rektorskich, ponieważ są one fundamentalne dla naszej instytucji.

 

Nieprzypadkowo podkreśla się, że Uniwersytet musi być autonomiczny, czyli nie powinien szukać oparcia we wpływowych i silnych instytucjach zewnętrznych. Instytucje takie zwykle niechętnie dają poparcie temu, co robi sam Uniwersytet. Nalegają natomiast, by to Uniwersytet potwierdził swym autorytetem i usankcjonował swoją powagą ich własne przedsięwzięcia, oczekując że ich wizje – gospodarki, porządku społecznego, moralności – zostaną uznane za naukowe i niepodważalne. Jednak ani Uniwersytet, ani żadna grupa nauczycieli czy studentów nie może dać się sprowadzać do roli fikcyjnego doradcy albo potulnego gwaranta czyichś wąskich interesów. Działalność na uczelni nie może być podporządkowana karierze w zewnętrznych instytucjach albo staraniom o nagrodę lub uznanie z ich strony.

 

Uniwersytet powinien uczyć dobrych wzorców

Niestety wśród członków naszej społeczności, i dotyczy to również studentów, coraz częściej można spotkać osoby, które uważają, że Uniwersytet ma obowiązek coś im dać (na przykład udostępnić salę), a jednocześnie nie czują, że mają wobec niego jakieś zobowiązania. Zdarzało mi się widzieć zdziwienie na twarzach rozmówców, gdy pytałem, jaki wkład do misji Uniwersytetu lub jego społecznej roli daje takie lub inne spotkanie czy konferencja? Czego się dowiemy? Nierzadko okazywało się, że najważniejszym motywem było osiągnięcie sukcesu rozumianego jako rozgłos lub wzrost pozycji organizacji, organizatorów, a często także zaproszonych gości.

 

Dlatego warto powtórzyć, że tam, gdzie spotkania, konferencje i dyskusje służą lepszemu poznaniu zagadnienia i zrozumieniu różnych punktów widzenia, mamy do czynienia z wypełnianiem przez Uniwersytet swojej publicznej roli. Natomiast tam, gdzie spotkanie ma na celu promocję konkretnego światopoglądu, osoby czy organizacji, Uniwersytet jako instytucja nie ma obowiązku firmować takiego przedsięwzięcia, ani oddawać do dyspozycji swojej powagi i swoich zasobów. Dobre spotkanie to takie, w którym kluczową rolę odgrywa dobrze moderowana dyskusja, z którego słuchacze wychodzą mądrzejsi i lepiej zorientowani w dyskutowanym zagadnieniu. Prezentacja poglądów, która tylko umocni w przekonaniach ich zwolenników, a nie będzie miała żadnej wartości dla adwersarzy, to dla Uniwersytetu marnotrawstwo czasu i wysiłku.

 

Zdaję sobie sprawę z roli wpojonych naszej młodzieży przez media złych wzorów debat prowadzonych w przestrzeni publicznej. Pierwszym przykładem są spotkania celebryckie, w których ważne jest, by wystąpiła Znana Osoba. Drugim – dyskusje w formie „ringu”, czyli turnieju, którego istota polega na tym, by jeden uczestnik wychodził jako zwycięzca, a drugi jako przegrany. Wspólnym mianownikiem tego typu spotkań jest operowanie emocjami; temat ma znaczenie drugorzędne, a wzrost wiedzy uczestników w ogóle się nie liczy. Jako Uniwersytet musimy nie tylko nauczać lepszych wzorców, lecz także oduczać złych.

 

Dlatego, organizując na Uniwersytecie spotkanie czy debatę, wystrzegajmy się fascynacji względami pozamerytorycznymi, a kierujmy się świadomością roli, jaką nasz Uniwersytet spełnia wobec otoczenia: niezależnej, autonomicznej, wiarygodnej instytucji, w której szuka się prawdy i stara zrozumieć świat. W której słuchanie jest równie ważne jak mówienie, wątpliwości cenniejsze od pewności, a wolność debaty to coś wymagającego więcej kultury niż zwykła wolność słowa. To jest niezbędne, by zasługiwać na szacunek, którym tak się szczycimy.

 

 

prof. Marcin Pałys, rektor Uniwersytetu Warszawskiego

 

Niektóre sformułowania zaczerpnięte zostały z: J. Hołówka, „Kazimierza Twardowskiego O dostojeństwie uniwersytetu. Aktualność tradycyjnych idei” w: „Autonomia Uniwersytetu, jej przyjaciele i wrogowie”, Fundacja Instytut Artes Liberales, Warszawa 2007.